Ostatnio na Threads1 wyświetlił mi się post z pytaniem o to, dlaczego treningi zwiększają pewność siebie. Nie była to jednak niewinna ciekawość, raczej odnosiło się (bo — sądząc po komentarzach — nie tylko ja odniosłam) wrażenie, że autor uważa tę pewność siebie za niesłuszną, jakby nieuprawnioną i odnosi się do niej z wyraźną niechęcią. Zdziwiło mnie to (no bo to przecież oczywiste!) i zastanowiło (dlaczego dla niego to nie jest oczywiste?!) na tyle, że postanowiłam zebrać swoje przemyślenia i opublikować. Co też niniejszym czynię. 

Czy coś. 

Dlaczego treningi zwiększają pewność siebie? 

Czy chodzi tylko o wygląd? Mięśnie, szczupła sylwetka, krągły tyłek czy o czym tam ludzie zazwyczaj marzą? Nie. Oczywiście to jest miły bonus i nie ma co zaklinać rzeczywistości: czucie się atrakcyjną osobą często będzie jednym z czynników wpływających na pewność siebie. Niemniej — nadal tylko jednym z wielu. 

Wychodzenie ze strefy komfortu

Można kochać sport, można być pasjonatem konkretnej dyscypliny, ale nie wierzę, że istnieje człowiek, którego wszystko w treningach zachwycało, zachwyca i zachwycać będzie. Po prostu nie. Zawsze znajdzie się coś niewygodnego i wymagającego przekroczenia własnych granic. A zatem: skoro ktoś ze sobą walczy i tę walkę wygrywa, to nic dziwnego, że jego pewność siebie rośnie. W końcu ma pełne prawo czuć, że dał radę

Nieważne, czy oznacza to, że dorzucił kolejne kilogramy na sztangę czy zrobił absolutnie przerażające go salto. Wygrał. 

Duma z osiągnięć sportowych

Wydaje się rzeczą oczywistą, że nowe umiejętności zwiększają poczucie własnej wartości, a do tych śmiało możemy zaliczyć osiągnięcia sportowe. Dokonałaś czegoś? Możesz być z siebie dumna. Nie rozumiem, dlaczego oczekuje się tu umniejszania własnych sukcesów. Niby wiem, że kobieta to przecież powinna być cicha, pokorna i najlepiej niech powtarza w kółko, że hihi, to przecież nic takiego, ale ludzie, miejcie litość. Zresztą przy tamtej threadsowej dyskusji nie było w zasadzie podziału na płeć, więc — sama nie wiem — panowie już też powinni krygować się z rumieńcem na licu, chichocząc przy tym wdzięcznie? 

Przeczytaj także: Co daje pole dance? 13 powodów, dla których warto trenować.  

Satysfakcja płynąca z regularnych treningów

No bo, powiedzmy sobie szczerze, nie zawsze się chce. Możesz kochać wybraną dyscyplinę sportu, ale przychodzi moment, w którym trening jest ostatnią rzeczą, na którą masz ochotę. Bo świeci słońce i chcesz się powygrzewać na plaży albo wprost przeciwnie — leje jak z cebra, więc marzysz o kocyku, ciepłej herbatce i głupiutkim serialu. I kiedy jednak decydujesz, że pójdziesz, wybierasz za każdym razem te nieszczęsne ćwiczenia, bo hej, przecież Ty trenujesz, to w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że wykształciłaś sobie całkiem zdrowy nawyk. A w dodatku jesteś bardzo dzielna, skoro nie powstrzymała Cię ulewa, nie skusiła wizja słodkiego nicnierobienia. No, twardzielka jak się patrzy. Jak tu nie być pewną siebie, kiedy się bohatersko opierasz zachciankom i maszerujesz na trening? 

Wzrost samooceny skutkiem rozwoju…

…a nie treningu samego w sobie.

To kwestia, którą warto poruszyć. Bo przecież to nie tak, że powyższe odczucia są zarezerwowane dla osób aktywnych fizycznie. Systematyczne rozwijanie się w dowolnej dziedzinie zapewni wzrost pewności siebie. Możesz wyciskać coraz więcej, ale możesz też robić coraz lepsze zdjęcia, pisać coraz lepsze programy albo coraz lepiej śpiewać. Cokolwiek, co uświadamia Ci, że coraz więcej wiesz i coraz więcej umiesz.

Dlatego właśnie nie jestem w stanie pojąć tego niesmaku na Threads — czy kogoś by dziwiła zwiększona pewność siebie pisarza po udanym debiucie? Pewnie nie. Z jakiego więc powodu kłuje pewność siebie amatorów sportu? 

Pewność siebie nie oznacza poczucia wyższości

Przecież wzrost pewności siebie oceniamy w odniesieniu do siebie, wcześniejszej wersji siebie. Nie chodzi o to, że trenujący X jest bardziej pewny siebie od niećwiczącego Y, tylko że trenujący X jest bardziej pewny siebie, odkąd zaczął zaczął trenować. Jaki tu powód do bycia urażonym? Poza, oczywiście, tym, że ktoś ma czelność być zadowolonym z siebie? 

A że gdzieś tam majaczy w tle rywalizacja? Na tym opierają się wszystkie sportowe zawody. Można ćwiczyć dla siebie, ale naprawdę nie ma nic złego w dążeniu do bycia lepszym w danej dyscyplinie od innych. Jeżeli ktoś podchodzi do sportu nieco bardziej, powiedzmy, profesjonalnie, to jest to wręcz nieuniknione. To przecież zresztą tylko potwierdzenie dobrej formy, potwierdzenie nabytych umiejętności. 

Poza tym nie zapominajmy, że rywalizacja nie pojawia się wyłącznie w zawodach sportowych. Istnieje przecież mnóstwo innych konkursów: artystycznych, naukowych. Znowu: czy ktoś będzie pytał, dlaczego wygrana w olimpiadzie matematycznej zwiększyła poziom pewności siebie zwycięzcy?

Czy treningi słusznie zwiększają pewność siebie? 

No jasne! W końcu dajesz radę! Zajmujesz się czymś, czym nie musisz, rozwijasz się i stajesz się coraz lepszą wersją siebie. Wzrost samooceny jest całkowicie uzasadniony. Bo dlaczego niby Twoje poczucie własnej wartości miałoby być takie samo, jak gdybyś spędzała całe dnie na kanapie? Robisz coś dla siebie: dbasz o swoje ciało, samopoczucie i zdrowie. To dobre rzeczy. A dobre rzeczy należy doceniać. 

A czy Ty zauważyłaś wzrost pewności siebie spowodowany regularnymi treningami? Mam nadzieję, że tak. A jeśli nie — zmień to. Doceniaj się!

  1. Nie jestem w stanie znaleźć tego wątku, bo się w nim nie wypowiadałam, ale nawet gdybym mogła zrobić zrzut ekranu, to chyba bym sobie darowała. Niby ludzie tak robią, ale jakieś to nieeleganckie takie, wyciągać prywatne przemyślenia z prywatnych profili i publikować na blogu w ramach genezy wpisu. Myślę, że wspomnienie wystarczy, nie muszę nikogo pokazywać palcem nawet z ocenzurowanymi danymi. 😉  ↩︎

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *