Decyzja, jak zwracać się do czytelników bloga: w liczbie pojedynczej czy w mnogiej, spędzała mi sen z powiek, odkąd tylko postanowiłam tego bloga założyć. Dlaczego? Wiedziałam, że zgodnie ze sztuką (a przynajmniej z wytycznymi, dobrymi nawykami i wszelkiej maści radami) powinnam wybrać jedną formę. Poza tym ja bardzo lubię być językowo poprawna ;), więc to też nie tak, że ktoś coś gdzieś napisał, a ja uznałam, że muszę. Nie. Ja szczerze chciałam. Tyle że w tekstach, które kłębiły mi się w głowie, słyszałam raz tak, raz tak. A że zmiany nie wchodziły w grę (nie dyskutuje się z głosem dyktującym teksty!), poddałam się. 

Dlaczego nie mogłam zdecydować, jak zwracać się do czytelników? 

Odpowiedź jest dość prosta: planowałam różne teksty, a głos w mojej głowie 😉 intuicyjnie podsuwał najlepszą dla nich formę. Pewnie gdybym pisała bloga firmowego albo — wyłącznie o psychologii, byłoby mi łatwiej, bo artykuły miałyby zbliżony do siebie wydźwięk. Tutaj jednak, gdzie od problemów z mindsetem beztrosko przeskakuję do skakania po rurce… No, jakoś nie widzę sposobu na ujednolicenie tego; niezależnie od tego, co bym wybrała, niektóre teksty musiałyby ucierpieć

Kiedy i dlaczego wybieram liczbę pojedynczą? 

Stawiam na drugą osobę liczby pojedynczej (czyli zwracam się „na Ty”), kiedy potrzebuję prywatności. Poruszając poważniejsze tematy, mam przed oczami rozmowę w cztery oczy, a liczba pojedyncza jest odzwierciedleniem tej intymności, którą czuję i chcę stworzyć. Daje wrażenie osobistego kontaktu, angażuje mocniej, ale i sprawia, że ja brzmię na odpowiednio zaangażowaną i skupioną na odbiorcy. Myślę, że w takich artykułach to istotne. Nie wyobrażam sobie używać w nich liczby mnogiej — to tak, jak gdybym zaprosiła do tej prywatnej rozmowy szeroką publiczność. Odrażające. 

Przykładowy artykuł, w którym zwracam się do czytelnika w liczbie pojedynczej, znajdziecie tutaj: Mit wysokiego próg wejścia. Dlaczego rezygnujemy jeszcze przed startem?

Kiedy i dlaczego zwracam się do czytelników w liczbie mnogiej? 

Kiedy analizowałam, jak zwracać się do czytelników bloga, wychodziło mi najczęściej, że liczba mnoga jest idealna do radosnego paplania. Wiecie, takie babskie spotkanie, gadamy o tym i owym, nieważne, czy w formie: „hej, ale jesteśMY super” czy „słuchajcie, polecam WAM…” — bo przecież w gronie przyjaciółek też używamy i pierwszej osoby, i drugiej, w zależności od tego, co chcemy powiedzieć. Jak na przykład właśnie w tym zdaniu, tym poprzednim znaczy się. 😉 Liczba mnoga daje to poczucie wspólnoty, poczucie, że nie jesteśmy same, a to — przynajmniej w moim przypadku — od razu skutkuje zwiększoną dawką motywacji. Bo skoro jesteśmy w tym razem, to damy sobie radę. I nigdy nie będziemy szły same. Prawda? 

A przykładem artykułu, w którym zwracam się do czytelników w liczbie mnogiej, jest tekst o ASMR oraz ten, który w tej chwili czytacie. 😉

Czy podjęłam dobrą decyzję, jak zwracać się do czytelników? 

Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia. Na pewno taki podział to dla mnie olbrzymia wygoda, bo mogę pisać tak, jak myślę. Nie muszę ze sobą walczyć, przeredagowywać, unikam też, myślę, kłopotów w przyszłości. Bo co, gdyby okazało się, że wybrałam źle? Gdybym niewłaściwie oceniła proporcje i skończyła, wymuszając niepasującą formę w większości artykułów, żeby tylko zgadzała się z moją decyzją? Ciarki przechodzą na samą myśl.

Ale czy to świadczy o tym, że to była dobra decyzja? Raczej nie. Jej ocena należy do Was. To Wy jesteście czytelnikami. To, co mi może wydawać się intuicyjne i właściwe, Was może rozpraszać. Albo irytować. Albo coś jeszcze. Dlatego chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat — dajcie znać w komentarzu, co myślicie i czy nie jest to dla Was uciążliwe!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *