Tym razem trochę inny tydzień, bo ani stretchingów, ani nawet wzmacniania, ale niczego nie żałuję, bo wreszcie wjechał pierwszy pike press do stania na głowie. Oczywiście samo stanie nadal chwiejne, a i wcześniej jakieś tam siłowe próby podciągnięcia prostych nóg były, ale… Ale jakby nie do końca, a i te nogi prędzej czy później trochę się uginały. A teraz samo uniesienie — zupełnie na luzie, problemy leżały w stabilizacji.
Spis treści
- 1 30 września 2025, poniedziałek — DNT
- 2 1 października, 2025, wtorek — pole dance
- 3 2 października, 2025, środa — DNT
- 4 3 października, 2025, czwartek — DNT
- 5 4 października, 2025, piątek — DNT
- 6 5 października, 2025, sobota — pike press po raz pierwszy
- 7 6 października, 2025, niedziela — pike press po raz drugi
- 8 Co poza tym?
30 września 2025, poniedziałek — DNT
Miały być szarfy, ale coś mi wypadło. 🤭
Jedzonko: 1713 kcal, B: 131 g, T: 78 g, W: 119 g.
- Z rzeczy wartych wzmianki: risotto z kurczakiem i sosem teriyaki.
- Z grzeszków: parówki, ale wysokobiałkowe! 😉
- Z przekąsek: pudding proteinowy Go Active, tost z dżemem malinowym i kremem orzechowym.
1 października, 2025, wtorek — pole dance
Rurkowy trening z tych straszniejszych, chociaż wciąż w granicach normy. 😉 Dużo różnych zeskoków i innych saltopodobnych rzeczy: z brass monkey, shoulder mounta i sama już nie pamiętam czego. Chociaż te z shouldera nawet mnie nie przerażają aż tak, zwłaszcza jeśli zamiast na cup gripie robimy je na króliczku. 😉
Jedzonko: nieliczone, bo na mieście.
2 października, 2025, środa — DNT
Jedzonko: 1469 kcal, B: 108 g, T: 53 g, W: 141 g.
- Z rzeczy wartych wzmianki: bitki z szynki w sosie własnym, surówka z czerwonej kapusty, mniam.
- Z grzeszków: —
- Z przekąsek: pianka ze skyru i galaretki.

3 października, 2025, czwartek — DNT
Okres, czyli spanko i zdychanko.
Jedzonko: 1596 kcal, B: 102 g, T: 64 g, W: 150 g.
- Z rzeczy wartych wzmianki: lawasze z jajkiem sadzonym i warzywami.
- Z grzeszków: —
- Z przekąsek: pianka ze skyru i galaretki.
4 października, 2025, piątek — DNT
Jak dnia poprzedniego, chociaż nieco mniej. 😉
Jedzonko: 1670 kcal, B: 116 g, T: 62 g, W: 164 g.
- Z rzeczy wartych wzmianki: jak we wtorek ;).
- Z grzeszków: —
- Z przekąsek: jogurt pitny proteinowy, koktajl z banana, kakao, jogurtu naturalnego, miodu i wysokobiałkowego kremu orzechowego Go Active.

5 października, 2025, sobota — pike press po raz pierwszy
Tu planowałam stretching, ale coś mnie ciągnęło do gimnastycznych wygibasów i zrobiłam sobie godzinkę testowania różnych pozycji i przejść. Fish flop, krokodylek i inne figury, których nazw nawet nie znam i które wychodziły mi mniej lub bardziej. Częściej chyba mniej. 😉
Wreszcie rzuciłam się na straddle press to headstand z leżenia, czyli siłowe wejście do stania na głowie z nogami w rozkroku. To akurat robiłam już dawno, ale niespecjalnie pewnie — niby robiłam, ale czasem te nogi szły nie tak, jak powinny. A że teraz udawało się całkiem łatwo (przynajmniej jeśli chodzi o dźwiganie tych nóg, bo wiało tak, jak zawsze), to porwałam się na pike press. I, o dziwo, weszło równie łatwo i — to już niestety — równie chwiejnie. W każdym razie skończyło się na tym, że trzaskałam to raz za razem, wiecie, w tej dzikiej ekscytacji, że w końcu mogę podnieść te nogi! No i, myślę, przy okazji porządnie wyfroterowałam podłogę. 😉
Jedzonko: 1796 kcal, B: 121 g, T: 59 g, W: 195 g.
- Z rzeczy wartych wzmianki: roladki ze schabu z suszonymi pomidorami i twarogiem, śledzie w sosie pomidorowym.
- Z grzeszków: —
- Z przekąsek: napój proteinowy Go Active, ciasteczka owsiane, banan.

6 października, 2025, niedziela — pike press po raz drugi
Jako że fala ekscytacji jeszcze nie opadła, to zrobiłam powtórkę z dnia poprzedniego. Tyle że tym razem pike press stanowił zdecydowanie większą część treningu. W zasadzie to tłukłam go tak długo, że aż rozbolały mnie… ręce. Wspominałam, że mam słabe ręce? Wspominałam. No, to teraz dowód: są na tyle słabe, że to one męczą się pierwsze przy siłowym staniu na głowie. Chociaż, nie ukrywajmy, miały co stabilizować. Wichry wciąż wiały.
Na filmie mam akurat to jedno ułożenie rąk, które robię, ee… nie bardzo poprawnie. 😉 To jest chyba ta rzecz, którą ciężko mi zmienić. Łokcie się rozjeżdżają, ręce są za szeroko (to słyszę od zawsze) i ja to wiem, ale jednocześnie one i tak są, przysięgam, dużo wężej niż były na początku. Z kolei jak próbuję ułożyć je prawidłowo, to w ogóle nie wiem, gdzie co mam i jak się ruszyć. Tak że powolutku.
Zresztą nie spinam się z tym też dlatego, że na rurce z reguły mamy stanie na przedramionach, przez co, podejrzewam, wygodniej mi stać na głowie z rękami ułożonymi w trójkąt wokół głowy. Tyle że w taki sposób niewygodnie mi się wstaje z leżenia na brzuchu, więc no. Nagrane tak. 😉
Jedzonko: 1896 kcal, B: 116 g, T: 79 g, W: 182 g.
- Z rzeczy wartych wzmianki: roladki ze schabu jak dnia poprzedniego, awokado.
- Z grzeszków: —
- Z przekąsek: ciasteczka owsiane, banan, migdały, wysokobiałkowy krem z orzechów ziemnych, napój proteinowy.

Co poza tym?
Z supli nadal Collagen Premium z SFD.
Pite: standardowo kawa z mlekiem, woda, rumianek, herbatki.
A poza tym szykuję się na mini maraton nołlajfienia przy Diablo IV i już się cieszę na wizję przepoczwarzenia się na parę dni w małego piwniczaka (małą piwniczankę?). Wrócę, jak skończę expić. Czy coś.
A co tam u Was? 😉