Sofia, Bestie(-ia) w formie

Cześć! Jestem Sofia1, a to bestiewformie.pl.

sofia bestie w formie

Piszę o sprawności z perspektywy osoby trenującej (innych) i trenowanej (przez innych). Pokazuję, jak wprowadzić aktywność fizyczną i zdrow(sz)e nawyki bez presji i wywracania życia do góry nogami. Nie kroję migdała na pół, żeby makro się zgadzało, za to chętnie robię różne sportowe rzeczy. Czyli — wszystko w duchu fit-life balance.

Nawigacja:

  1. Skąd pomysł na blog?
  2. Dlaczego Bestie w Formie?
  3. Co mam wspólnego ze sportem?
  4. No dopsz, a co poza tym?

Skąd pomysł na blog?

Od dłuższego czasu nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca w sieci. Wszystkie albo skupiały się na jednej — niekoniecznie mojej — dyscyplinie i prezentowały zbyt restrykcyjne podejście do tematu, albo stanowiły niekoniecznie istotny fragment portali ogólnotematycznych. Tymczasem ja nie zamierzałam podporządkować całego życia pod bycie fit, więc dłuższe wizyty w tych pierwszych powodowały odczuwalną presję i — w konsekwencji — unikanie ich. Te drugie z kolei nie wystarczały, bo ile można o tym, że warzywa są dobre, a ruch… ruch też jest dobry? 😉

Potrzebowałam czegoś pośrodku. Bez rywalizacji, bez nakazów, zakazów i wyrzutów sumienia, ale z nie tak płytkim podejściem do sprawności. Jednak dopiero po rozmowie z kolejną (!) kursantką, przekonaną, że po trzydziestce (!!) jest już za stara na narty, że w jej wieku to pewnie jakaś dziwna fanaberia (!!!), uświadomiłam sobie, że przecież ja takie miejsce mogę stworzyć. Bo może wielu rzeczy nie wiem, ale też — z wieloma innymi radzę sobie od lat. I sprawiam, że inni też zaczynają sobie radzić.

Dlaczego Bestie w Formie

Bo chciałabym, żeby tak to wyglądało. Chciałabym być — i mieć! — taką bestie, z którą można porozmawiać o różnych aspektach aktywności fizycznej. Doradzić, ale i poprosić o pomoc; wymieniać się doświadczeniami. 

Chciałabym też stworzyć społeczność bestii w formie. Nieważne, czy faktycznie w formie czy aspirujących, czy tylko zainteresowanych tematem. Na luzie. Nie musimy być idealne, żebyśmy były sprawne. 

Co mam wspólnego ze sportem?

Chwilę po tym, jak nauczyłam się chodzić, wsadzono mnie w narty. Tak wyprodukowano Sofię — instruktorkę. I to taką, której wypalenie jest obce. Na stok wchodzę w grudniu, a schodzę, jak już wyganiają. 

Trochę później wrzucono mnie do wody. To poskutkowało uprawnieniami ratownika WOPR. Poza standardową pracką na basenie i nad jeziorem prowadziłam na rzece spływy pontonowe i kajakowe, a także gimnastykę dla seniorów. To już nie w rzece. To w basenie. 

Na rurkę wlazłam już sama jakieś pięć lat temu i od razu zapałałam do niej miłością. Czasem było mi łatwiej (bo stretching był od zawsze obecny w moim życiu, więc szpagaty, gięcia i inne niemożliwe wygibasy — potrzymaj mi piwo), częściej trudniej (bo zaczynałam, nie umiejąc zrobić nawet jednej damskiej pompki…), ale miłość trwa. W zeszłym roku dorzuciłam jeszcze do tego siłownię, a w tym — aerial silks i aktualnie karnecik mam pełny. 

No dopsz, a co poza tym? 

A poza tym jestem łakoma i lubię mięsko

Gram w gry i na laddery w Diablo 2 Resurrected wstaję o 1:30 w nocy, żeby wypić kawę i od 2:00 grać, aż nie padnę. Uwzględniam to w swoim narciarskim grafiku. Myślę, że teraz dołączy do tego Last Epoch.

Relaksuję się przy ASMR i fan fiction. Te drugie też popełniam. Harry Potter jest życiem i motywem weselnym. 

Na stanie narzeczony, dwa koty i zepsute drzwi balkonowe. A co tam u Ciebie? 

  1. No dobra, z tą Sofią to trochę jak w tym dowcipie o rozdawaniu samochodów na Placu Czerwonym, czyli nie Sofia, tylko Zofia i nie na pierwsze imię, a na drugie. 😉 ↩︎