Podobno publiczne deklaracje zwiększają motywację. Ewentualnie rodzą presję, bo głupio się później z oświadczeń wycofać. No nieważne. W każdym razie postanowiłam to wykorzystać. A zatem: proszę państwa, zaczynam rozciągać się regularnie

Bo wiecie, to nie tak, że ja się nie rozciągałam. Absolutnie. Brałam udział w internetowych wyzwaniach, rozciągam się na treningach rurkowych i szarfowych, staram się chodzić na dodatkowe stretchingi, w domu też zdarza mi się rozciągać. Zrywy takie miewam, no. Tyle że jeśli chodzi o regularność, to można powiedzieć, że regularnie to ja się zaczynam rozciągać. Albo że regularnie nieregularnie się rozciągam. Czy coś. 

Blog jako motywacyjny dziennik treningowy

Prawdę mówiąc, taki był plan od początku. Potrzebowałam tylko trochę oswoić się z tą myślą. I nie, nie oswoiłam się tak do końca, ale kusiło coraz bardziej, żeby pisać o czymś bardziej, hm, osobistym. O ile rozciąganie się czy inny trening można uznać za coś osobistego. Podzielić się tym, co robię, może też znaleźć wsparcie i motywację, żeby robić dalej, a nie chować się za ogólnymi tematami. Znaczy: zacząć pokazywać proces, a nie tylko wcześniej wyciągnięte wnioski. 

Ale jak coś, to wciąż panikuję.

Cele stretchingowe 

Ha. O rozciąganiu się wspominałam już w tekście o tym, co daje pole dance. Nie ukrywam, że ładniejsze i trudniejsze figury na rurce są jednym z powodów, dla których się za to zabieram, natomiast chyba pierwszy raz w życiu nie mam konkretnych celów. Tzn. innych niż zwykle, jakichś specjalnych. Oczywiście gdzieś mi tam chodzi po głowie ten nieszczęsny (i nieszczęśliwie odległy, niestety) triple fold, ładniejsza igła, z którą się nie szarpię, i w ogóle dużo ładnych wygibasów, ale… Tym razem głównie chodzi o ciekawość. Chcę sprawdzić, co się stanie i ile mi się uda zrobić, jeśli zacznę regularnie się rozciągać. I tak nieśmiało pielęgnuję w sobie nadzieję, że może takie podejście okaże się kluczem do systematyczności. 

Przeczytajcie także: Jak zrobić mostek ze stania?

Z jakiego poziomu zaczynam się rozciągać?

zaczynam się rozciągać do igły
początek rozciągania - gięcia

Nie jest źle, chociaż mogłoby być lepiej. Byłoby, gdybym ruszyła tyłek wcześniej. 😉 To, czego na zdjęciach nie widać: 

  • 4 kostki przy szpagacie na prawą nogę (nawet mam zdjęcia, ale brzydkie ;)), 
  • szpagat na lewą i nic więcej, 
  • szpagatu poprzecznego nie ma wcale, ale na razie nie chcę się nim zajmować, bo jest mi najmniej potrzebny do szczęścia. 

Tak że tego. Będzie mi miło, jeśli będziecie za mnie trzymać kciuki. 

Czy coś. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *